Czym jest Pacówka?
Bardzo trudno jest w prosty sposób odpowiedzieć na to pytanie. Najprościej byłoby powiedzieć że jest to farma permakulturowa, lub regeneratywna ale… czy to w pełni oddałoby istotę i charakter tego miejsca?
Kiedy zostałem poproszony w lutym 2019 roku, aby zaprezentować Pacówkę podczas Forum Społeczności Permakulturowych uświadomiłem sobie, że na to czym ostatecznie jest Pacówka składają się 3 kluczowe elementy:
Miejsce, Idea, Ludzie.

Miejsce
Pacówka to przede wszystkim ponad hektarowe, regeneratywne gospodarstwo, położone na południowym zboczu wzniesienia z którego rozciąga się widok na Beskid Mały i Babią Górę. Kiedy niebo jest bezchmurne, a powietrze przejrzyste to i ośnieżone Tatry pojawią się na horyzoncie.
Palcem po mapie można szukać Pacówki zataczając 2 kręgi - większy między Krakowem i Katowicami, a następnie kolejny mniejszy między Wadowicami i Zatorem, cały czas szukając wioski o wdzięcznej nazwie Woźniki. Można też użyć do tego celu mniej finezyjnego GPSa pamiętając o tym, że Woźnik jest w naszym pięknym kraju chyba z 11 (tu kluczowy może okazać się kod pocztowy 34-103).
Odwiedzająca naszą agroturystykę, niewtajemniczona osoba zobaczy, że uprawiamy tutaj warzywa, owoce, hodujemy kury i kozy, ot sympatyczni ludzie realizujący swoje marzenie mieszkania na farmie. To jednak nie jest pełny obrazek, ponieważ Pacówkę uzupełniają jeszcze 2 kolejne elementy dodające całości charakterystycznej głębi, czyli idea którą staram się tutaj zrealizować, oraz ludzie pomagający nam w tym procesie.
Farmę zbudował Leopold Wiktor. Gość kiedy budował to miejsce, był już emerytowanym geodetą i ewidentnie lubił robić rzeczy porządnie. To on postawił dom i stodołę na fundamencie z betonu służącego do budowy mostów i zrobił słupki ogrodzeniowe z szyn kolejowych (które jak legenda głosi ciął piłką ręczną). Posadził potężne jodły zaraz koło domu, które chronią nas przed halnym. Studnię usytuował poniżej domu w taki sposób, aby woda nie zbierała się w piwnicy. Zasadził bioróżnorodny sad na zboczu. Hodował tu barany i kury w sadzie, pasieczył, zakładał też ludziom sady w okolicy. Ten, który posadził za domem po jego śmierci samoistnie zamienił się w niesamowity ogród leśny. Jestem święcie przekonany, że gdyby spotkał się z Sepem Holzerem, albo Billem Mollisonem, to pewnie przybili by sobie piąteczkę. Kiedy zmarł ziemię odkupił od jego syna mój ojciec.
Tata Jacek Pacek był bardzo barwną postacią. Zajmował się w życiu różnymi rzeczami i aby je opisać nie starczyłoby pewnie pojemności serwera. Uwielbiam słuchać anegdot opowiadanych o nim przez jego najbliższych przyjaciół. Zawsze boki zrywam przy tych samych momentach. Był niesamowitym gawędziarzem i bardzo ważną osobą dla wielu ludzi, wielu bardzo pomógł. Większość życia spędził w Toruniu skąd ja też pochodzę. Los rzucił go w końcu do Krakowa, gdzie długo nie wytrzymał miejskiego zgiełku. Z wiekiem coraz mocniej czuł zew wsi. Szukał długo, ale kiedy zobaczył ziemię w Woźnikach od razu się w niej zakochał. Jak sam mówił o swoim wyborze “piwnica sucha, więźba zdrowa, stodoła mocna, no i nie zdążyłbym się takimi drzewami nacieszyć, gdybym miał je samemu teraz sadzić” (choć to raczej parafraza, a nie cytat ;P). To miejsce sobie po prostu wymarzył. To on nazwał je Pacówką.
Często przyjeżdżałem i pomagałem Tacie realizować różne projekty. Bardzo szybko poczułem tą samą miłość do tej ziemi którą on czuł. Lubił chłop robić rzeczy trochę inaczej niż wszyscy, dlatego pomoc ta nigdy nie była nudna. Za każdym razem kiedy tu byłem, nie wiedziałem czym będziemy się na dany moment zajmować. Kiedy Tata sadził pomidory, to w wiaderkach z dziurą u spodu, jak hodował świnie to biegające wolno po sadzie, gdy budował ule, to tylko bezramkowe, zielononóżki oczywiście mieszkały na wysokości 10 metrów na olbrzymich jodłach przy domu. To wszystko tworzyło pewien malowniczy obraz mojego ojca, gościa z nispożytymi pokładami fantazji, z którym przy naleweczce wieczory rozpływały się w nieskończoność (klimat ten najlepiej oddaje ulubiona piosenka taty śpiewana przez jednego z jego najlepszych przyjaciół).
Kiedy Tata dostał udaru, który cudem przeżył, postanowiłem na stałe osiąść w Pacówce, zająć się nim i na jego oczach realizować marzenie które razem tkaliśmy letnimi wieczorami gazdując przed domem. Mimo że opieka nad Tatą zajmowała większość mojego dnia, to pozostały czas spędzałem na sprzątaniu, remontowaniu i eksperymentach ogrodowych. Tata starał się pomagać mi jak tylko mógł. Choć sprawną miał tylko jedną rękę, to szatkował nią kapustę jak wariat.
Niestety po udarze Tacie odebrało też mowę. Pół roku rehabilitacji i później wspólna praca z logopedą nie były w stanie przywrócić temu staremu gawędziarzowi atrybutu wokół którego zbudował swoją tożsamość. Tych kilku znajomych którzy odważyli się odwiedzić go po udarze pojawiało się coraz rzadziej. Tata po pewnym czasie stracił nadzieję i mimo moich starań zaczął niknąć w oczach. Zmarł pod koniec sierpnia 2019 roku w nocy. Odszedł cicho i spokojnie we śnie. Na pogrzebie za to pożegnaliśmy go z prawdziwą pompą na którą szczerze zasłużył.
Niezbyt lubię pisać o sobie, więc ciężko mi dopisać ten ostatnio akapit historii tego miejsca. Jest to bardzo dynamiczny, ciągle otwarty akapit pełen anegdot i zwrotów akcji, którymi dużo łatwiej jest mi się dzielić gazdując przed domem przy naleweczce.
Im dłużej tutaj jestem, siedzę, chodzę, pracuję i patrzę na to wszystko to zaczyna ogarniać mnie takie dziwne przeświadczenie, że to nie my wybraliśmy sobie to miejsce, a raczej to miejsce wybrało sobie nas.
Okolice Pacówki są zaskakująco bogate w atrakcje, które mogą zaciekawić zarówno młodszych jak i starszych koneserów wrażeń. Coś dla siebie odnajdą tu amatorzy górskich wędrówek, wielbiciele dwóch kółek, oraz ci którzy szukają adrenaliny i zabawy w jednym z okolicznych parków rozrywki. To po prostu wymarzone miejsce na rodzinne wypady!
Wszystko to szczegółowo i z przydatnymi tipami niesamowicie opisała dla nas Kasia!
Dziękujemy Ci z całego serca.
Idea
W Pacówce staramy się wychodzić naprzeciw wyzwaniom współczesności. Jesteśmy częścią stale rosnącego na świecie trendu powrotu ludzi do ziemi. Poszukujemy sensownych metod uprawy roślin, które dzięki krótszym, lokalnym cyklom stają się bardziej odporne na potencjalne turbulencje klimatyczne.
Dzięki zasadom przedstawionym przez permakulturę i technikom które oferuje rolnictwo regeneratywne i agroekologia staramy się odkryć na nowo miejsce małej farmy we współczesnym świecie.
Istotą naszego działania jest potęgowanie witalności systemów występujących na farmie poprzez wzmacnianie synergii, oraz sprzężeń zwrotnych występujących między poszczególnymi elementami naszej Pacówki.

Ludzie
Trzecim filarem na którym opiera się Pacówka są te wszystkie osoby, bez których to miejsce nie byłoby tym samym.
Pomagają nam przekuć idee w rzeczywistość działając z nam na miejscu i zdalnie.
Jestem niesamowicie wdzięczny Wam wszystkim. Bez Was ten projekt dawno wykoleił by się na którymś już z kolei zakręcie życia.